Archiwum 01 stycznia 2005


sty 01 2005 Sylwester 2004/2005
Komentarze: 6

Cudowny Sylwester... Impreza zapowiadala sie ciekawie pomimo tego, ze sala byla mala a ludzi strasznie duzo. Pomimo tego, ze to On byl organizatorem i musial wiele spraw pozalatwiać, pomimo tego, ze strasznie zmoklam wracajać z rynku, pomimo tego, ze nie przyglądalam si e fajerwerkom, pomimo tego, że nogi mnie strasznie bolaly...

Dlaczego? Dlatego, że spedzal ze mną każdą wolną chwilę, tańczyl, rozmawial, patrzyl w moją stronę...

Parkiet. Godzina ok 22:30. Tańczymy razem, leci jakieś techno. Coś cdzieje sie przy drzwiach, prawdopodobnie ktoś chce sie wkrecic na imprezę, On mnie na chwile opuszcza, zaczyna się przystawiać do mnie inny chlopak, wypatruję Go wzrokiem, JEST!,

-'Aha, rozumiem, widzę że twój chlopak (?!) już przyszedl. W takim razie zostawiam cię z nim' - tak powiedzial ten, z którym tańczylam.

Chlopak? Powtarzam to Wlodkowi. Spogląda się na mnie.

-'A gdyby tak już pozostalo?'

-'?????'

-Chodź, chcialbym z Toba porozmawiać'

W tym momencie puszczają wolną piosenkę. Nie mamy zamiaru nigdzie iść. Chcę się tylko do niego przytulić, poczuć jego dlonie na moich plecach, pogladzic jego wlosy, przytulić się. Tańczymy. nikt inny w tym momencie nie istnieje. Podchodza jacys ludzie pytaja się o klucze, ciagle ktoś coś chce.

-'Sorki, teraz jestem zajęty. Zalatwimy to po tej piosence' - tak odpowiadal kazdemu :)

Wychodzimy... w środku nie można rozmawiać, jest za glosno. Stajemy przed Mlynem, spoglądamy się na siebie. Usmiech. Znów ktoś podchodzi. Caly czas jakaś sprawa. Po 2 minutach dookola nas jest 8 osób. Patrzymy na siebie i wybuchamy śmiechem. Ukradkiem próbujemy stamtąd uciec :) Idziemy przez parking na most. Jest ciemno, deszcz lekko pada, stajemy pod drzewem, wpatrujemy sie w jezioro... Spoglądamy na siebie.

-PAmietasz, jak mówilem, że rzadko kiedy rozmawiamy poważnie, bo zawsze przychodzą nam do glowy jakies glupie texty?

-Pamiętam

-Teraz chcialbym z Toba tak poważnie porozmawiać. - czuję, że coś wisi w powietrzu, coś czego nie mozna opisać - Jak myślisz, jakie są wlaściwie nasze relacje? Jak to dokladnie jest miedzy nami?

Chwila zastanowienia.

-No...chodzimy sobie na spacerki, czyli zachowujemy się jak przyjaciele albo dobrzy koledzy. Sytuacja jednak zmienia się kiedy tańczymy... wtedy jest inaczej...

-A myślisz, ze moglibyśmy ta znajomośc jakoś rozwinąć?

-????

-Tzn czy moglibyśmy być ze sobą.

Wlaściwie moglam sie tego spodziewac. Spogladamm się na niego. Przestaje slyszeć muzyke dochodzacą z sali, nie slyszę szumu wiatru, nie czuję kropli spadających mi na twarz. I myślę. Tysiąc myśli przechodzi mi przez glowę. Czasy, kiedy bylam ejszcze z Mackiem, spacerki z Wlodkiem, myślę, jak My moglibysmy razem dalej wygladać. Myslalam juz nad tym wczesniej, bardzo chcialam, żeby się o to w końcu zapytal, ale keidy to zrobil poczulam strach.

-Widzisz WLodek, bo to jest troszeczkę skomplikowane. Wiesz jak bylo miedzy mną i Mackiem. Bardzo przeylam to, kiedy ode mnie odszedl, bardzo cierpialam. I teraz boję sie angażować, nie chcę, zeby to co bedzie mnie z kimś lączylo trwalo te 3 miesiące. Ja chce znaleźć kogoś, z kim moglabym być dlużej... Boję sie, ze znów się zbyt mocno zaangażuję i że ten ktoś mnie zrani. Rozumiesz?

-Rozumiem. Wiem ,że dla ciebie to bylo ciężkie. Ale ja z mojej strony mogę powiedziec, ze postaram się, zebyś byla ze mną szczesliwa. Nie myśl, ze jeśli teraz sie zgodzisz ze mną być to przestanę sie starać. To bedzie jeszcze wieksza motywacja, aby sprawić, żebyś czula się szczęsliwa. Jesteś naprawde wyjatkową osobą...

-:) Ale czy ty sie nie boisz, ze to się szybko skończy. Popatrz, kiedy wiązaeś sie z Izą, też pewnie myslaeś, ze to bedzie coś większego, a póxniej...

-Z Iza to byl bląd. Pomylilem się. Ale keidy wiązalem się z Anią czulem się podobnie jak przy Tobie. Wtedy mialem to przeczucie i nie pomylilem się. Ale jeśli potrzebujesz trochę czasu to nie ma sprawy... Chyba, ze nie chcesz nawet spróbować być ze mną...

-Nie, tego nie powiedzialam.... /Dluga chwila milczenia/

Spogladamy sobie znów w oczy. Myślę.

-A obiecasz mi jedno?

-Slucham.

-Obiecaj, że mnie nigdy nie okamiesz. Że nawet jeśli p otych kilku miesiacach stwierdzisz, ze jednak sie pomylielś, jesli poznasz kogoś innego albo w jakiejkolwiek innej sytuacji bedziesz ze mna szczery.

-Obiecuję. I patrzę ci prosto w oczy.

Uśmeich na mojej twarzy. Moje oczy musialy wtedy blyszczeć. Niesmialo wyciagam rękę i dotykam jego dloni. On tez się usmiecha.

-Czy to oznacza, ze się zgadzasz?

-tak :)

Uśmiechy od ucha do ucha. Powoli sie zbliżamy do siebie. Jesteśmy prawie przytuleni... tak niesmialo... patrzymy sobie w oczy... on przygryza wargę... wiem o czym myśli... myśle o tym samym...

-Mogę cie pocalować? - pyta

Zblizam moje usta do jego ust...powoli...delikatnie... nasz pierwszy pocalunek... 31 grudnia 22:40 - mniej wiecej :)

Przytuleni wracamy na salę, bo strasznie zmarzlismy. Wolna piosenka z dedykacja dla nas :) A później dziki szal w mixie Rickiego Martina - kochamy tance latynowskie... można wtedy poszaleć... dalej bawimy się razem do rana :)

 

sekrety_mojej_duszy : :