lis 16 2004

List


Komentarze: 5

Oto list, który wysaam wczoraj do Piotrka. Umieszczam gu tu dlatego, ze blog ten ma być moim pamiętnikiem, a tam na pewno bym go przepisala. Poza tym nikt znajomy nie wie o istnieniu tego bloga, a wy jesteście w sytuacji prawie na bieząco ,wiec mam nadzieję, ze mnie zorzumiecie:

Piotrusiu (ostatnio polubiłam tak do Ciebie mówić),
 
    Nie mam zamiaru pisac tu żadnych głupich wstępów ( własciwie miło jest w końcu napisać list w jezyku innym niż niemiecki albo angielski :)). Od pewnego czasu jestem w melancholijnym nastroju - na pewno zauwazyłeś to chociażby podczas naszego ostatniego spotkania. Rozmawialiśmy póxniej na gg... o tym, ze chciałam porozmawiac z Toba troszkę inaczej, wyżalić się i w ogóle. Ale w żadnym wypadku nie miał to być żaden wyrzut - pisze to tak na wszelki wypadek, gdybyś przypadkiem mógł to tak odebrać. Pamiętam dobrze te słowa, która mi napisałeś wtedy... brzęczą mi w uszach bardzo czesto: 'Jak chcesz być matką miłosierdzia to nie licz na to, że bedziesz szczesliwa" albo "żyj własnym życiem, nie analizuj tyle". Piotruś! Przecież ja wcale nie chce być matka miłosierdzia, a gdyby nawet tak było to bardzo dużo mi do tego brakuje! I przeciez zyje własnym zyciem...cały czas, a to, ze mam ochote sobie poanalizowac niektórze sprawy to tez jest przykład na to, ze własnie to robię.
    Inni może nie zauważają, ze troszkę się zmieniłam, ze bardziej zaczełam zastanawiac się nad niektórym isprawami, ze wiecej myślę... Ale przed Toba nie chciałam udawac? Bo po co? Miałam taki humor i uważałam, że udawanie, że jest ok, ze postepowanie Maćka (chociaż nic już nas nie łaczy) nie ma dla mnie zadnego znaczenia jest bezsensowne. Bylo mi przykro... w pewnym sensie nadal jest, chociaż powoli godze sie ze wszytskim i staram wmówić sobie, ze dobrze sie stało ( bo chyba tak rzeczywiscie jest).
    A wiesz co zawsze pomagało mi przetrwać trudne dni? JEszcze wtedy keidy byłąm z mackiem, kiedy się z nim psoprzeczałam, albo były jakieś nieporozumienia w domu? Świadomość! Swiadomośc tego, ze jakieś 120 km stąd jest ktoś, komu na mnie zalezy, na kim mi zależy, ktoś mi bardzo bliski... I pomimo tego, że byłes daleko ja wcale nie czułam się samotna. Nie wiem czemu ale zawsze powtarzałam sobie, ze ty byś się tak nie zachował, że postapiłbyś inaczej i jakoś wszytsko bylo wtedy łatwiejsze... Glupie, prawda? Ale dla mnie nie było i nie jest! Bo nawet teraz, kiedy jakos tak mi smutno sama myśl o tobie poprawia mi humor, mam na co czekać... A wiesz jakie to czekanie jest dla mnie wazne... Kiedy nie widzieliśmy sie rpzez te 2 tygodnie jedyna myślą, która powstrzymywała mnie od calkowitego załamanie byo to, ze niedługo przyjedziesz, ze sie zobaczymy...
    Ja wiem, ze z mojej strony moze wszytsko to jest niesprawiedliwe... Bo kiedy był Maciek poswięcałam ci mniej czasu, co wcale nie oznaczało, że mi na tobie nie zalezało. Było po porstu inaczej. A teraz potrzebuję Cie bardziej niż kiedykolwiek i własnie przez ostatnie dni uświadomiłam sobie jak bardzo! Zawsze byłes dla mnie kims wyjatkowym! A może to ja cię zbytnio wyidealizowałam? Sama nie wiem... wiem po prstu, że nawet nieświadomie, czesto mi pomagałeś. Pisałeś mi kiedys, ze żałujesz, ze nie ma cię przy mnie wtedy, kiedy jest mi naprawdę źle, że nie mozęsz mnie pocieszyć, porozmawiać. A prawda jest taka, ze zawsze byłeś! Zawsze!
    Tylko... ja czasem mam takie wrażenie, ze ja potrzenuję ciebie bardziej niż ty mnie. To ja jestem ta osobą, któa swraca się do ciebie z problemami. Ty wolisz o nich nie mówić, bo nie wierze, że ich nie masz... Czy ta nasza przyjaźń nie zrobiła się jakas jednostronna? Może to moja wina... moze ja nie potrafię ci pomóc, ale przynajmniej wysłucham, doradzę, albo po porstu posiedze sobie przy tobie... Ale ty chyba tego nie chcesz. Może nauczyłeś się już zyć beze mnie. Dużo się przecież zmieniło od poczatków naszej znajomości, pewne uczucia przeminęły, wygasły, inne się wzmocnily... Ale ja czuję się źle z faktem, ze nie jestem taka prawdziwą przyjaciółka, na jaką zaslugujesz...
    Teraz jestem bardzo zabiegana. Mam mnóstwo pracy, nauki, ciągle mam wrażenie, ze robie za mało, że nie wykorzystuje optymalnie mojego czasu, bo tak chyba właśnie jest. Ale keidy sie zatrzymam, kiedy znó mam czas, zeby POMYSLEĆ moje myśli jakoś same leca w pewnym kierunku... a ja nic na to nie mogę poradzic. Przecież ty chyba tez jesteś typem osoby, która lubi sobie porozmyslac, pozastanawiac się. Wiem, że troszkę się zmienileś, ale przecież takie rzeczy zostają w nas.    
    Kurcze1 Nawet teraz przychodzi mi do głowy ta matka miłosierdzia... Wiesz co Piotruś? Powiedziałeś, ze świat ejst zły, ze tak po prostu już jest, ze nic sie na to nie poradzi? Wiesz jakie ejst moje zdanie? Mzoe i rzeczyiwscie jest zły, może rzeczywiscie ludzie sa dla siebie nie mili, obgadują się i ranią. Wiem, bo przecież każdy z nas rpzez to przechodził. Przecież ja tez nie ejstem święta... Tylko odkryłam, ze łątwiej mi się żyję, keidy psotępuję według pewnych norm, która sama sobie ustaliłam. Wedlug reguł, które tylko ja mogę sobie zmieniać. Lepiej mi sie zyje ze swiadomoscią, ze psotępuje słusznie. I wcale nie czuję sie pokrzywdzona przez los! Moze ostatnio mogłes odnieśc takie wrażenie, ale rpzecież znałeś mnie juz wcześniej. To, ze postepuje tak, jak wydaje mi sie, ze psotepowac powinnam (chociaz oczywiscie nei zawsze tak robie) naprawdę mi pomaga!
    Kończę już, bo muszę się zaraz wziąc za pisanie angielskiego... Nie mogę sie doczekac kiedy znowu przyjedziesz... NAprawdę sie nie mogę doczekać! :) Lubię to czekanie :)
    Pozdrowienia dla najfajniejszego przyjaciela na świecie!!!!
jeszcze fajniejsza przyjaciółka (?)
 
PS Nadal nie wiemco skłoniło mnie do napisania tego listu... czasem zaskakuję sama siebie... Ale czekam na odpowiedź :) 3maj się
 
sekrety_mojej_duszy : :
17 listopada 2004, 21:21
wierzcie mi, że ja chwilami tez nie wiem co mam myślec. I wysłałam mu ten list, odpowiedzi jeszcze nie dostałam, bo nie ma dostępu do komutera, ale już mi podziękował :) Ja po porstu chciałam ,zeby on o tym wszytskim wiedział.
17 listopada 2004, 19:48
Hmmm..nie wiem co myslec...
17 listopada 2004, 17:40
sama*...
17 listopada 2004, 17:32
Bardzo szczere i osobiste. Mam nadzieję że on to doceni. Ja sam nie wiem czy zdecydowałabym się pisać tak otwarcie..
17 listopada 2004, 11:15
brawo! Wyślesz mu to??? A co do analizowania to powiem ci z własnego doświadczenia, że jego nadmiar na dobre nie wychodiz na pewno. Staram siętego oduczyć... Trzymaj się.

Dodaj komentarz