Archiwum sierpień 2004


sie 31 2004 Już nie tak idealnie
Komentarze: 2

Ostatnio coś zaczelo się psuć między mną a moim przyjacielem. Pamiętam, ze ejszcze nie tak dawno byliśmy sobie bardzo bliscy, a teraz... Czuję, ze on już w pewien sposób sie do mnie zdystansowal. Nie wiem czemu... Pamiętam jak jakiś czas temu się we mnie podkochiwal, ale to dawno minęlo. Ja mam chlopaka a jemu podoba się jego niezależność. Pomimo tego wszytskiego zawsze mogliśmy na siebie liczyć (a mozę to bylo tak, ze JA moglam zawsze liczyć na NIEGO)...

W ciągu tych wakacji cos się zmienilo. A tak mi na nim zależy, na naszej przyjaźni... Byliśmy wczoraj na spacerze- na Zamku. Bylo dokladnie tak ja za dawnych dobrych czasów. Gadanie o milionie spraw, o glupotach i poważnych rzeczach. Zresztą - nam zawsze sie dobrze razem rozmawialo, nie nudziliśmy się, milo spędzalismy czas. Póxniej on wyjechal na studia, kontakt sie trochę urwal, ale nad bylismy sobie bliscy... Teraz... teraz jest coraz gorzej. Myslalam, że wczorajszy spacer naprawi wiele spraw, bylo naprawde świetnie pomimo tego, ze padal deszcz, ale co to dla nas! :)

Zadzwonil telefon - Maciek. Zaproponowal wypad na imprezę. W koncu to juz koniec wakacji coś by sie przydalo. Myślalam, ze moze ognisko albo grill. Okazalo się, że spotkanie w domku na dzialce z ludzmi, ktorych prawie nie znam. Szczerze mówiąc nie mialam najmniejszej ochoty tam iśc, ostatnio w ogóle nie mam ochoty na imprezy. Ale jemu bardzo zalezalo. Powiedzialam, ze spytam sie rodziców. Koniec spaceru... Do teraz mam wyrzuty sumienia, ze go przerwalam. Piotrek nawet nie byl zly, ale na pewno zrobilo mu się przykro... :(

Leże w wannie. Telefon. Znowu Maciek. "Sluchaj, nie jedziemy bo moja mama sie nie zgodzila, żebym jechal" No nie! tego juz za wiele. To ja dla niego rezygnuję ze spaceru z przyjacielem, próbuje przegonac rodziców, zeby mnie puścili i to wszystko pomimo tego, ze wcale nie chcialo mi się tam jechac a on wczesniej nawet nie zalatwil sprawy z rodzicami?! Wkurzylam się...

Jednak pojechalismy. Az tak źle nie bylo. Ale jakoś wole imprezy, na których można potańczyć. Przynajmniej nie musze oglądać tego jak inni piją, a później kleją sie do siebie. I tak mnie denerwuje jak Maciek przy mnie pali! Wrrrr... Na szczęście jutro rzuca! :) Wiecie - 1 wrzesnia. Kiedy tak siedzieliśmy - ja po kilku godzinach nieźle znudzona- dorwalam siew  koncu do jego komórki. Chcialam przeczytać sms'y. Nie pozwolil. Cisza. Czyżby coś ukrywal? Przecież, gdyby tam nic nie bylo pozwolilby...  :(  On chyba coś ukrywa... ale od kogo moze dostawać sms'y, których nie powinnam czytać? Czyżby od ***??

Tak sobie pomyslaam. Zdolowalam się. Pomimo pytań typu 'co ci jest' nie chcialam mu powiedzieć. Zresztą... jakos dziwnie reagowal no to moje 'nic'. Denerwowal się. Zamiast przytulic, pocalowac. No, ale niech robi co chce.  A mi bylo smutno. Ehhh...

A dziś? Ostatni dzień wakacji. A gdzie On jest? Pewnie z kolegami opija rozpoczecie roku. O mnie nie pomyslal, pomimo tego, ze wyslalam mu sms'a. "Czyli dziś sie nie spotkamy? trudno." - tam mu napisala. Odpuścil tylko sygnal. Dobra! Jak chcesz... Czy to jest na poważnie??

sekrety_mojej_duszy : :
sie 30 2004 "Efekt motyla"
Komentarze: 3

Wczoraj oglądalam ten film razem z moim miskiem i jego kolegą. Jeśli napiszę, że by rewelacyjny to bedzie to za malo! To jest film, który 'daje po bani' jak to okreslil Maciek. Pamietam, ze balam się na nim... to wcale nie byl horror, ale psychologiczne filmy jakoś dzialają na mnie w ten sposób. Po zakończeniu nie moglam powstrzymac drżenia rąk...

Wlasciwie filmu mieliśmy wcale nie oglądać. Maćka mama zaprosia mnie na pizzę, a później mieliśmy iśc na koncert pod ratuszem. Niestety... pogoda nie byla najlepsza, padalo, blyskalo się. Postanowilismy zostac w domu.

Wczoraj rozmawialam tez z Nim o NAS. Powiedzialam mu, czemu chialam zerwać, co bylo nie tak, co mi przeszkadzalo - tak calkowicie szczerze. Chyba sprawilam mu przykrość, byl smutny, ale sam przyznal, ze to prawda. Powiedzial, ze postara się zmienic, ale jakoś wydaje mi się, ze to tak jakbym JA go namawiala do tego. A tak bardzo chcialam, aby to wszystko wyszlo od niego.

Zobaczymy jak to bedzie. Jedno wiem na pewno - ja nie potrafię bez niego zyć! Jeśli się nie zmieni to chyba i tak będe w stanie z nim być. :) To jest MILOŚĆ?

 

sekrety_mojej_duszy : :
sie 29 2004 Obudziłam się...żałowałam
Komentarze: 4

Wczoraj chcialam z Nim zerwać. Chcialam? A może czulam raczej, ze powinnam. Jesteśmy ze sobą już pól roku. Znamy się znacznie dlużej... Byly chwile wzlotów i upadków. Zrywaliśmy ze sobą, zeby po kilku miesiącach do siebie wrócić. Dla mnie to wszystko nie bylo latwe. Mój odwieczny problem - sluchać Serca czy Rozumu?

Na początku Rozum wziąl górę. Przecież taki związek chyba nie ma przyszlości. Ciągle mam w glowie obrazki z naszej PRZYSLOSCI. Ja - gotująca obiad, opiekująca się dziećmi - on ciągle krytykuje, albo wychodzi z kolegami na piwo. Nie chcialam tego! Przecież niektóre rzeczy widać już teraz. Dobrze wie, jak bardzo nie lubię fajek. Jak bardzo nie lubię jak ON PALI. Ostatnio robi to przy mnie. A drugą ręką mnie obejmuje... :(

Czy ja stracilam już do niego zaufanie? Czy naprawde nie dotrzymuje obietnic? Chodzi chociażby o glupi spacer... aż szkoda pisać... Jestem taka rozdarta! Denerwuje mnie to, ze ciagle musze konkurować z jego kolegami o jego towarzystwo. Zawsze myslalam, ze jestem na 1-szym miejscu. Chyba sie pomylilam.

Dlatego jedyne rozwiązanie- ZAKOŃCZENIE TEGO WSZYSTKIEGO.

Mialam przygotowaną mowę. Wyjaśnienia. wszystko mialo pójść szybko i gladko... Nie bylo tak... Nie potrafilam spojrzec mu w oczy. A kiedy to zrobilam, wszystko peklo. Mówilam 'to już koniec' a tak bardzo chcialam by mnie zatrzymal. Nie potrafilam powstrzymać lez. Tak bardzo będzie mi go brakować. Dotyku dloni, spojrzeń, pocalunków. tak bardzo chcialam, aby wtedy mnie objąl i powiedzial, że SIE ZMIENI. Nie powiedzial.

Widzialam, że dla niego to też bylo cięzkie. Nie mógl odejsc. A mi z każdą minuta bylo coraz gorzej, coraz gorzej ze świadomoscią, ze za chwile zniknie z mojego zycia. Powiedzial, że zawsze będę mu bliska i z każdym problemem mogę iść do niego. Powoli wstal. Nie moglam przestać się na niego patrzeć. Ostatni pocalunek w policzek, muśnięcie ręką ramienia... koniec?

Siedzialam zaplakana i widzialam jak odchodzi. Powoli, ze spuszczoną glową. Boże! Jak mi go będzie brakować! NIE!!!! Nie mogę na to pozwolic. Wstalam...chwila zawachania...('nad czym ja sie zastanawiam?') pobiegam... rzucilam Mu się na szyję i szepnęam "nie odchodź. Jakos to będzie, wszytsko pokonamy. Chcesz jeszcze być ze mną?" Zamiast odpowiedzi dostalam dwa calusy :) Bylam jeszcze przez dlugi czas rostrzęsiona, ale szczęsliwa. JESTEŚMY RAZEM! :) Serce wzięlo górę.

Myślalam, że porozmawiamy. Zaprosilam go do domu. Powiedzial, ze nie moze... umówi sie z kolegami. Czyżby znowu bylo tak samo?  Czyżbym sie pomylila? Proszę, NIE! Może jeszcze zrozumie... Ja mu wytlumaczę... Czy GO KOCHAM? ehhh...

 

sekrety_mojej_duszy : :
sie 28 2004 Początek
Komentarze: 4

W mojej duszy są pewne zakamarki, do których dostępu nie posiada nikt. Często sama siebie nie potrafię zrozumieć. Postanowilam zalozyć tego bloga, by móc wyżalić się i jednocześnie przechowac moje mysli... ale tylko na jakiś czas.

Wlaściwie wątpię, by bylo tu wielu gości. Blog zostal zalozony wylacznie dla mnie. Ja- bezimienna, anonimowa nie bede musiala skrywac w sobie uczuć. Potrzebuje się wyżalić. Potrzebuję wyrzucić z siebie to, co mnie gryzie...

sekrety_mojej_duszy : :