Archiwum listopad 2004


lis 30 2004 Ze środka
Komentarze: 5

Jutro jest środa :) Czy jednak bedzie ona nadal tak szczęśliwa jak ostatnio? W ciągu minionego tygodnia wiele się wydarzylo, powiedzialam coś, co wydawalo mi się bylo przemyslane. Teraz jestem - CONFUSED. Ciężko mi cokolwiek zrobić, o czymkolwiek myslec.

A najdziwniejsze ejst to, że kiedy okazalo się, ze ejst już beznadziejnie, pojawil się ktoś. Ni stąd ni z owąd. Totalnie mnie zaskoczyl. Motylki w brzuchu? Znowu? Ale co to ma oznaczać? Czy ja sie przypadkiem znowu nie pakuję w cos zlego? Nie wiem... To wszystko zagmatwane. Wszyscy przypomnieli sobie o moim istnieniu? Znów zaczelam byc dziewczyną, z którą można pogadać i gdzies wyjść? Ostatnio chodze uradowana. A to coś w brzuchu nie daje mi spokoju - jest bardzo mile, ale z drugiej strony strasznie się boję...

Notka bardzo tajemnicza, jak na razie nic nie wyjasniam, bo sama nie potrafie. Pozostalo mi chyba tylko czekac i obserwować.  

sekrety_mojej_duszy : :
lis 24 2004 Euforia, ktora mnie wypelnia :)
Komentarze: 9

Jakas dziwna eufroia wypelnia mnie od środka. Takie milutkie ciepelko, radość, optymizm! Nie wiem dlaczego. W domu jest rewelacja, z braciszkiem dogaduje się jak nigdy - jesli tak będzie dlużej to zaden dól mnie nie zlapie. :) Co do sprawy z M. to już się chyba troszeczkę zahartowalam. Jeszcze czuje male uklucia, czasem mi się przypomina, ale ejst tylko nowych wrazeń, ze nawet nie mam czasu o tym mysleć.

Czuje sie taka szczesliwa, potrzebna, czuje się lubiana! NAwet koledzy z mojej klasy zaczeli się do mnie inaczej odnosić (albo mi sie po prostu wydaje). Ale stali sie jacyś...milsi... :)A może to dlatego, ze ja promieniuję? Bo wlasnie czuję, że tak jest. Wypelnia mnie jakas pozytywna energia. Czyżby to rzeczywiscie byla sprawka ŚRODY? Bo od kilku tygodni wlaśnie tego dnia zauwazam u siebie dziwne objawy swietnego humoru! :)

sekrety_mojej_duszy : :
lis 22 2004 Pamięc... taka krótka
Komentarze: 5

Pierwszy dzien maturek próbnych za mną. Jakoś rpzetrwaam - polski na podstawowym. Jeszcze tylko nagielski, niemiecki, geografia i matma. Tylko?! Mam nadzieje ,ze nie zwariuję.

W sobote bylam na polowinkach. Tam otrząsnelam się calkowicie z moich dotychczasowych zludzeń. M. i Kamila bawili się calą impreze razem, widac bylo jak M. zabiega o jej względy, i te notki na jego blogu, komentarze, opisy na gg. Pozbylam sie juz zludzeń. Ale jego nadal nie moge zrozumieć. Moze anwet nie powinnam próbowac. Wiem jedno - oszukal mnie. Zaprzeczal ,ze byl ktoś inny a tu rapten tydzien po naszym rozstaniu pojawila sie w jego życiu Kamila? To jest dla mnie najgorsze. Przez caly czas, kiedy byliśmy razem wierzylam ,że mnie nie oszuka...zrobil to. Chcial, zebyśmy zostali przyjaciólmi? Przyjaciólmi? Przeciez on nawet nie traktuje mnie jak dobra kolezankę. Znalazl juz sobie nowych znajomych, o mnie zapomnial... Zapomnial - tak po prostu... Czy to rzeczywiscie mozliwe? Już czuje coraz mniejsze uklucia w sercu kiedy widze go z kims innym. Musze przyznac, ze jego postawa duzo mi pomaga. Chyba gorzej byloby gdyby byl mily,  traktowal mnie jak kiedyś, wtedy wszystko by znów wracalo...

P. natomiast nie ma od ponad tygodnia. Nie przyjechal na weekend. Zostal w toruniu. List zostal przyjety bardzo milo, ale bez wyraźnego odzewu. Chyba musze zostawić wszystko losowi... musze rpzestac ingerować, zastanawiac się, analizowac... I must take a break!

A na razie zyję studniówka. Juz sie nie moge doczekac, tm bardziej, zewiem, ze z P. bede się bawic świetnie! Obym tylko nie wykrakala...

 

sekrety_mojej_duszy : :
lis 16 2004 List
Komentarze: 5

Oto list, który wysaam wczoraj do Piotrka. Umieszczam gu tu dlatego, ze blog ten ma być moim pamiętnikiem, a tam na pewno bym go przepisala. Poza tym nikt znajomy nie wie o istnieniu tego bloga, a wy jesteście w sytuacji prawie na bieząco ,wiec mam nadzieję, ze mnie zorzumiecie:

Piotrusiu (ostatnio polubiłam tak do Ciebie mówić),
 
    Nie mam zamiaru pisac tu żadnych głupich wstępów ( własciwie miło jest w końcu napisać list w jezyku innym niż niemiecki albo angielski :)). Od pewnego czasu jestem w melancholijnym nastroju - na pewno zauwazyłeś to chociażby podczas naszego ostatniego spotkania. Rozmawialiśmy póxniej na gg... o tym, ze chciałam porozmawiac z Toba troszkę inaczej, wyżalić się i w ogóle. Ale w żadnym wypadku nie miał to być żaden wyrzut - pisze to tak na wszelki wypadek, gdybyś przypadkiem mógł to tak odebrać. Pamiętam dobrze te słowa, która mi napisałeś wtedy... brzęczą mi w uszach bardzo czesto: 'Jak chcesz być matką miłosierdzia to nie licz na to, że bedziesz szczesliwa" albo "żyj własnym życiem, nie analizuj tyle". Piotruś! Przecież ja wcale nie chce być matka miłosierdzia, a gdyby nawet tak było to bardzo dużo mi do tego brakuje! I przeciez zyje własnym zyciem...cały czas, a to, ze mam ochote sobie poanalizowac niektórze sprawy to tez jest przykład na to, ze własnie to robię.
    Inni może nie zauważają, ze troszkę się zmieniłam, ze bardziej zaczełam zastanawiac się nad niektórym isprawami, ze wiecej myślę... Ale przed Toba nie chciałam udawac? Bo po co? Miałam taki humor i uważałam, że udawanie, że jest ok, ze postepowanie Maćka (chociaż nic już nas nie łaczy) nie ma dla mnie zadnego znaczenia jest bezsensowne. Bylo mi przykro... w pewnym sensie nadal jest, chociaż powoli godze sie ze wszytskim i staram wmówić sobie, ze dobrze sie stało ( bo chyba tak rzeczywiscie jest).
    A wiesz co zawsze pomagało mi przetrwać trudne dni? JEszcze wtedy keidy byłąm z mackiem, kiedy się z nim psoprzeczałam, albo były jakieś nieporozumienia w domu? Świadomość! Swiadomośc tego, ze jakieś 120 km stąd jest ktoś, komu na mnie zalezy, na kim mi zależy, ktoś mi bardzo bliski... I pomimo tego, że byłes daleko ja wcale nie czułam się samotna. Nie wiem czemu ale zawsze powtarzałam sobie, ze ty byś się tak nie zachował, że postapiłbyś inaczej i jakoś wszytsko bylo wtedy łatwiejsze... Glupie, prawda? Ale dla mnie nie było i nie jest! Bo nawet teraz, kiedy jakos tak mi smutno sama myśl o tobie poprawia mi humor, mam na co czekać... A wiesz jakie to czekanie jest dla mnie wazne... Kiedy nie widzieliśmy sie rpzez te 2 tygodnie jedyna myślą, która powstrzymywała mnie od calkowitego załamanie byo to, ze niedługo przyjedziesz, ze sie zobaczymy...
    Ja wiem, ze z mojej strony moze wszytsko to jest niesprawiedliwe... Bo kiedy był Maciek poswięcałam ci mniej czasu, co wcale nie oznaczało, że mi na tobie nie zalezało. Było po porstu inaczej. A teraz potrzebuję Cie bardziej niż kiedykolwiek i własnie przez ostatnie dni uświadomiłam sobie jak bardzo! Zawsze byłes dla mnie kims wyjatkowym! A może to ja cię zbytnio wyidealizowałam? Sama nie wiem... wiem po prstu, że nawet nieświadomie, czesto mi pomagałeś. Pisałeś mi kiedys, ze żałujesz, ze nie ma cię przy mnie wtedy, kiedy jest mi naprawdę źle, że nie mozęsz mnie pocieszyć, porozmawiać. A prawda jest taka, ze zawsze byłeś! Zawsze!
    Tylko... ja czasem mam takie wrażenie, ze ja potrzenuję ciebie bardziej niż ty mnie. To ja jestem ta osobą, któa swraca się do ciebie z problemami. Ty wolisz o nich nie mówić, bo nie wierze, że ich nie masz... Czy ta nasza przyjaźń nie zrobiła się jakas jednostronna? Może to moja wina... moze ja nie potrafię ci pomóc, ale przynajmniej wysłucham, doradzę, albo po porstu posiedze sobie przy tobie... Ale ty chyba tego nie chcesz. Może nauczyłeś się już zyć beze mnie. Dużo się przecież zmieniło od poczatków naszej znajomości, pewne uczucia przeminęły, wygasły, inne się wzmocnily... Ale ja czuję się źle z faktem, ze nie jestem taka prawdziwą przyjaciółka, na jaką zaslugujesz...
    Teraz jestem bardzo zabiegana. Mam mnóstwo pracy, nauki, ciągle mam wrażenie, ze robie za mało, że nie wykorzystuje optymalnie mojego czasu, bo tak chyba właśnie jest. Ale keidy sie zatrzymam, kiedy znó mam czas, zeby POMYSLEĆ moje myśli jakoś same leca w pewnym kierunku... a ja nic na to nie mogę poradzic. Przecież ty chyba tez jesteś typem osoby, która lubi sobie porozmyslac, pozastanawiac się. Wiem, że troszkę się zmienileś, ale przecież takie rzeczy zostają w nas.    
    Kurcze1 Nawet teraz przychodzi mi do głowy ta matka miłosierdzia... Wiesz co Piotruś? Powiedziałeś, ze świat ejst zły, ze tak po prostu już jest, ze nic sie na to nie poradzi? Wiesz jakie ejst moje zdanie? Mzoe i rzeczyiwscie jest zły, może rzeczywiscie ludzie sa dla siebie nie mili, obgadują się i ranią. Wiem, bo przecież każdy z nas rpzez to przechodził. Przecież ja tez nie ejstem święta... Tylko odkryłam, ze łątwiej mi się żyję, keidy psotępuję według pewnych norm, która sama sobie ustaliłam. Wedlug reguł, które tylko ja mogę sobie zmieniać. Lepiej mi sie zyje ze swiadomoscią, ze psotępuje słusznie. I wcale nie czuję sie pokrzywdzona przez los! Moze ostatnio mogłes odnieśc takie wrażenie, ale rpzecież znałeś mnie juz wcześniej. To, ze postepuje tak, jak wydaje mi sie, ze psotepowac powinnam (chociaz oczywiscie nei zawsze tak robie) naprawdę mi pomaga!
    Kończę już, bo muszę się zaraz wziąc za pisanie angielskiego... Nie mogę sie doczekac kiedy znowu przyjedziesz... NAprawdę sie nie mogę doczekać! :) Lubię to czekanie :)
    Pozdrowienia dla najfajniejszego przyjaciela na świecie!!!!
jeszcze fajniejsza przyjaciółka (?)
 
PS Nadal nie wiemco skłoniło mnie do napisania tego listu... czasem zaskakuję sama siebie... Ale czekam na odpowiedź :) 3maj się
 
sekrety_mojej_duszy : :
lis 09 2004 Sprawa 100dniówki
Komentarze: 10

Dziś na religii mieliśmy temat o etapach milości, o tym, jakie cechy powinien mieć wybrany przez nas partner itp. Lekcja bardzo mnie zaciekawila. I wiecie do jakich wniosków doszlam? Że ja i M. nie stanowiliśmy takiej pary, być moze rzeczywiście wszytsko potoczylo sie za szybko, bylo zbyt poważnie, zabraklo romantyczności... a przede wszystkim przyjaźni i bezwzględnego zaufania.

A wiecie co mnie najbardziej zdziwilo? Ze coraz częściej zaczynam mysleć o P. jako o idealnym kandydacie na męża. Ja jestem chyba nienormalna, ale nie moge na to nic poradzić. I ku mojemu zdziwieniu musz eprzyznac, ze P. spelnia większośc wymogów podanych przez księdza i nawet nasza znajomość rozwijala sie tak jak powinna. Ja nie wiem czy to tylko chwilowa zmiana nastawienia w dniu dzisiejszym, czy ja zaczynam się... zakochiwać (?!) P. byl zawsze dla mnie najlepszym przyjacielem, osoba, ktorej ufalam, zwierzalam się, wyżalalam, z która świetnie mi się gadalo, dobrze spędzalo czas, wyglupialo itp. Jednak nigdy nie myslalam o nim w ten sposób. Czy to przez to, ze brakuje mi M? Chyba musze się przyznac, ze myśli dotyczące mojego ewentualnego zwiazku z P. pojawialy się wczesniej, ale glównie wtedy, kiedy z M. ukladalo mi się nie najlepiej. Zawsze powtarzalam sobie, ze P. postapilby inaczej... wiem, to bylo okropne szczególnie dla M., ale on na szczescie o tym nie wiedzial.

A teraz te mysli nasilily sie ejszcze bardziej. Ale nie bede niczego przyspeiszać, niech będzie co ma być, ale dziś chodzilam caly dzien z bananem na twarzy pomimo tego, ze P. jest 120 km ode mnie. Ale już jutro przyjeżdża!!! :) Dziś w koncu poinformowalam moich rodziców o tym, ze zerwaliśmy, a waściwie, ze to on zerwal. Rodzice rpzyanli, ze to co nas lączylo bylo...delikatnie powiedziane dziwne. Ze to wygladalo tak, jakby mi najbardziej na tym zalezalo, a M. nie wykazywal wiekszej inicjatywy... hmmm... mozę stąd braly się nasze sprzeczki... nie wiem... Ale podjęlam pewna wazną decyzję. Jutro chcę oznajmic M., ze nie idziemy razem na 100dniówke. Bo wlasciwie nie rozmawialiśmy jeszcze na ten temat, a juz najwyższy czas. Wiem, ze nie będe sie z nim dobrze bawić, szczególnie keidy nie będziemy razem. Mam zamiar zabrac P. Moja mama jak to uslyszala wpadla w zachwyt. No cóż... ma chyba do niego slabośc ;-)

Mam nadzieje ,że decyzja, która podjęlam jest sluszna, chociaż nie ejstem do konca pewna... 

Hmmm... i zastanawiam się nad tym co myśle teraz o P. Musze sie chyba powaznie zastanowić czy to nie jest przypadkiem tylko próba zapomnienia o M. Bo tak jakos szybko zmienilam obiekt uczuć... chociaż z drugiej strony zastanawialam sie nad tym już wcześniej... Myślicie, ze takie mysli byly zdradą? Ale one pojawialy isę tylko w chwilach kryzysu... hmmm... chyba jestem bardzo skomplikowana...

 

sekrety_mojej_duszy : :